W Polsce - tak. Jak nie jesteś patriotą, to jesteś lewakiem - wsłuchaj się w wypowiedzi "polskiej klasy politycznej".
Poza tym, to nie był zarzut, bo nie uważam, żeby anarchizm był zły od początku do końca.
Ja też się otarłem, ale przestałem się ocierać, jak ci, o których się ocierałem wyemigrowali do Krakowa i teraz tam sieją zamęt (o czym można usłyszeć w radio)
Tak na marginesie - mam ciekawą książkę wydaną przez gdańskich anarcholi - "Moje miasto" - jest sporo gdańskich historii. Kopalnia wiedzy dla tych co, za sto lat będą się Miastem zajmowali
Anarchia jako brak prawa i nieprzestrzeganie prawa jest zla sama w sobie.
A patriotyzm i narody "wymyslono" razem z nacjonalizmami w XIX w. Jakiej narodowosci byli Hevelius czy Fahrenheit? Kto to wie? Ja nie jestem patriota (co najwyzej lokalnym, ale taka ojczyzna nazywa sie Heimat i o niej tez nie bardzo wypada w Polsce mowic).
Anarchia jako brak prawa i nieprzestrzeganie prawa jest zla sama w sobie.
Tylko ja nie o tym. Anarchizm to nie chaos czy bezprawie, a ograniczona do minimum (to minimum jest różne, w zależności od szkoły) ingerencja "nadrzędnych organów" w życie obywatela.
Nie za bardzo chce mi się drążyć ten tamat, no i nie chciałbym by przyklejono mi etykietkę anarchisty (czy jakąkolwiek inną).
Pietrucha napisał/a:
to chyba jest duże uproszczenie. Polacy to nie tylko zwolennicy RM i LPR
Uproszczenie, fakt, ale jest w nim dużo gorzkiej prawdy. Wystarczy przejrzeć strony koatolickie i ich nagonkę na "sekty".
to chyba jest duże uproszczenie. Polacy to nie tylko zwolennicy RM i LPR
Zwolennicy RM i LPR to wierzchołek góry lodowej. Oni są najbardziej hałasliwi, ale postrzeganie jako oczywsistości, że każdy obywatel Polski ma świety obowiązek być Polakiem katolikiem i patriotą jest powszechne w Polsce. Nawet wśród zdeklarowancyh przeciwników LPR...
Mała korekta dla mnie: nie "co najwyżej", ale "przede wszystkim".
Pod tym podpisuję się obiema rękoma i możecie uznać to za zaściankowowść
Jak osiedli się koło mnie Hans Mueller, czy Mosze Silberstein, to będę się tylko z tego cieszył.
Mała korekta dla mnie: nie "co najwyżej", ale "przede wszystkim".
Jeszcze jedna korekta: nie "przede wszystkim", ale "tylko". I to z zastrzeżeniem, że mój lokalny patriotyzm nie obejmuje ewentualności uczestnictwa w wojnach w obronie Heimatu. Nawet gdyby ktoś miał mnie z tego powodu nazwać anarchistą, kosmopolitą, tchórzem, czy co tam kto chce. Wole byc żywym tchórzem niż martwym bohaterem. Mam rodzinę na utrzymaniu i to jest dla mnie najważniejsze, a nie jakieś abstrakcyjne pojęcia w rodzaju "ojczyzna".
Na pytanie o anarchistów odpowiadam: nie nigdy nie miałem z nimi nic wspólnego. W młodosci byłem wręcz nacjonalistycznie nastawionym patriota polskim. Byłem totalnie ogłupiony nie przez komunistyczną szkołę (wiedziałem, że tam mnie okłamują, więc nie przyjmowałem tej propagandy) tylko przez ówczesną patriotyczną opozycję powołująca się na przedwojenną Polskę i rząd emigracyjny w Londynie.
Dopiero jako człek dorosły zmądrzałem, zacząłem samodzielnie mysleć, czytać nie tylko to co mi podsuwano w ramach patriotycznego wychowania, zauważać ślady historii, których wcześniej zauważac nie chciałem. I to mi pozwoliło spojrzeć na historię i patriotyzm tak, jak to dzisiaj widzę, mówię i piszę.
Jeszcze jedna korekta: nie "przede wszystkim", ale "tylko". I to z zastrzeżeniem, że mój lokalny patriotyzm nie obejmuje ewentualności uczestnictwa w wojnach w obronie Heimatu.
Zaraz to uważasz że takiego zastrzeżenia nie mozna wprowadzić do każdego patriotyzmu nie tylko lokalnego?
Jeszcze jedna korekta: nie "przede wszystkim", ale "tylko". I to z zastrzeżeniem, że mój lokalny patriotyzm nie obejmuje ewentualności uczestnictwa w wojnach w obronie Heimatu.
Zaraz to uważasz że takiego zastrzeżenia nie mozna wprowadzić do każdego patriotyzmu nie tylko lokalnego?
Napisłaem poprzednio:
"Patriotyzm zawsze i powszechnie był postrzegany jako gotowość do zabijania i narażania własnego zycia dla obrony państwa którego się jest obywatelem i które się utrzymuje ze swoich podatków. Takim patriotyzmem gnani szli i nadal idą na wojny miliony ludzi. I święcie wierzą (odpowiednio nabrani przez swoich wodzów), że to co robią to najwyższa forma patriotyzmu. Dotyczy to zarówno zołnierzy krajów agresywnych jak tych broniących się.
I nic ponad to."
To zastrzeżenie (ze nie pójde na wojnę) oznacza w praktyce, że patriotą nie jestem. Przynajmniej w powszechnie przyjętym i dla wszystkich oczywistym znaczeniu tego słowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum