Obecnym właścicielem dawnego majątku jest "król pierza" a prywatnie mąż senator Doroty Arciszewskiej Mielewczyk, notabene właściciel położonego nieco dalej Borcza. Ciekawe czy i w Małkowie powstanie hotel ? Pałac w Borczu jest na sprzedaż
princessita napisał/a:
Unikam osobiście jeśli zwiedzam, takie obiekty które są właśnie przekształcane w hotele za 100 euro za noc, restauracje czy centrum. Mam możliwość przebywania w zupełnie chyba bajkowym tworze...
Właściciel który kupił, może przekształcić pałac czy dworek w "bajkowy twór". Hotel z knajpą nawet ekskluzywną może być jeżeli nie niszczy za bardzo tego co dawne. Niestety nigdy nie będzie to obiekt żyjący dawnym życiem związanym z właścicielami, z majątkiem i jego rolą w regionie, głównie gospodarczą ale i prywatną. Próbuję dowiedzieć się o tym dawnym życiu w majątku, o rodzinie Boelcke, właścicielach pałacu w Małkowie a przede wszystkim chodzi mi o ikonografię jak to dawniej wyglądało. Architektura dawna, życie towarzyskie, kulturalne ale w ramach prywatnego życia właścicieli. Precedens jest w wydanych pamiętnikach, "Podaruję wam Będomin" Modeste Weidendahl o którym już wspominałem. Pięknie opisana opowieść z życia właścicieli majątku Będomin z ikonografią dworku i okolicy i zdjęciami z życia rodzinnego. Wokół pałacu powstaje osiedle domków willowych a remont pałacu stoi w miejscu? nie byłem tam już kilka miesięcy. Tylko historia jest dla mnie motorem do działań bo niestety na nowych właścicieli nie można mieć żadnego wpływu. Mogą robić co zechcą. Może trafią na to forum i przeczytają Twój post princessita i zastanowią się nad "przeznaczony dla celów edukacyjnych czy też kulturalnych".
Może trafią na to forum i przeczytają Twój post princessita i zastanowią się nad "przeznaczony dla celów edukacyjnych czy też kulturalnych".
Jeżeli dobrze zrozumiałem, elita to jest. Gdyby tak trafili, przeczytali i przeznaczyli, to by dopiero Panie było. Wiele nie oczekuję bo wiadomo jakie czasy, jakie elity. Ale to by dopiero było!
mieszkałam kiedys w malkowie. pałac zostal nabyty przez posłanke arciszewska_mielewczyk tą sama ktora ma podobny zameczek w borczu. kupiła to za grosze pomomo ze pałac znajduje sie w ewidencji zabytkow. niestety wiem tylko tyle ze zamierza usytuowac tam ekskluzywne osiedle. o jakie kolwiek dokladniejsze informacje trudno. ale jak wiadomo "reka reke myje" i pewnie dlugo nie bedzie wiadomo nic wiecej.
cd. a zaczęło sie od tego ze kedys w pałacu mieszkali ludzie_powiedzmy margines społ. potem zostali szybko i sprawnie przeniesieni di dawnej jednostki wojskowej w Babim Dole. i pałac został sprzedany. stal nieruszany,potem wuburzono taras od str wejsciowej, wymieniono okna, dach i oczywiscie nowa brama.
mieszkałam kiedys w Malkowie. pałac zostal nabyty przez posłanke Arciszewska - Mielewczyk tą sama ktora ma podobny zameczek w Borczu.
Myślałem że temat powoli wygasa. Pani senator Arciszewska nic nie kupuje. Jest tylko żoną męża Mielewczyka który kupuje poniemieckie pałacyki lub np. ostatnio dawną zajezdnię tramwajów konnych w Oliwie. Ma tam również być hotel bo Mielewczyk - Król Pierza i właściciel innych firm ostro inwestuje. W Małkowie też pewnie zamierzał się na zrobienie hotelu ale wydaje mi się że po wstępnym remoncie sprzedał tylko ziemię na osiedle mieszkaniowe. W budynkach po zajezdni mieszkają ludzie w baraku i rozwalających sie budynkach którym teraz podniesiono czynsz który jest dla nich nie do spłacenia. I wywali ich pod krzaki. Mąż Pani senator ich wywali bo ona sama odcina się od jego działań.
Jeżeli mieszkałaś w Małkowie to może jest tam jeszcze jakiś ślad po dawnych właścicielach, jakiś album ze starymi zdjęciami z pałacem w tle. Może masz kontakt z jakąś rodzina, mieszkańcami Małkowa, mieszkającą tam od czasów zakończenia wojny lub wcześniej, która odziedziczyła jakieś dokumenty. Niestety potomkowie rodziny Boelcke nic nie mają.
wiem gdzie jest pochowany własciciel. pomnikiem jest głaz mieszczacy sie w lesie na przeciwko Ecofarmy. opowiesci głosza ze po jego smierci głaz został odsuniety w poszukiwaniu jakis "skarbów" bo jak wiadomo był to majetny człowiek. nic jednak nie znaleziono. moja babcia za czasow młodosci mieszkala w tym pałacu i pracowała u własciciela na tzw folwarku. ale niestety zadnych zdj nie ma. nie zaduzo tez amieta bo jest starsza osoba(ma 90 lat0 ale moge jeszcza popytac. napewno napisze jak sie czegos dowiem.
Pomorskie gminy nie dbają o swoje zabytki. Na 120 gmin tylko w siedmiu istnieje program ich ochrony. Nie zawsze zrujnowane pałace, kupione przez inwestorów, są odnawiane, czasem dzieje się tak jak w Małkowie pod Gdańskiem. - Nowy właściciel burzy XIX-wieczne budynki, a my nic nie możemy zrobić - poskarżyli się "Gazecie" mieszkańcy wsi.
Małkowo. Miejscowość oddalona dwadzieścia kilometrów od Gdańska. Niedawno zapomniana wieś, dziś podmiejskie siedlisko dla mieszkańców Trójmiasta. Ceny ziemi wzrosły niebotycznie - za działkę o powierzchni 1000 m kw. trzeba zapłacić nie mniej niż 200 tys. zł. Na skraju wsi powstaje osiedle domków jednorodzinnych. Miejscowi narzekają, że drogę dziurawią ciężarówki dowożące materiały budowlane. Pałac jest położony na kilkuhektarowej działce w sąsiedztwie stawu i otoczeniu resztek parku.
- Nie mamy nic przeciwko inwestorom, ale pałac to jedyna rzecz, którą możemy się pochwalić, a firma należąca do Krzysztofa Mielewczyka, męża senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, z dnia na dzień zburzyła coś, co stoi ponad 100 lat - mówią mieszkańcy Małkowa. Nie chcą podawać nazwisk, bo boją się, że senator może się mścić.
Przed kilkoma tygodniami na teren posesji wjechały buldożery. W ciągu kilku godzin z powierzchni ziemi zniknęły dwie XIX-wieczne obory.
- Były w bardzo dobrym stanie - kamienne mury, cegła - oceniają małkowianie.
Miejscowi społecznicy z rady sołeckiej postanowili interweniować. Spotkali się z burmistrzem, urzędnikami ze starostwa. Sfotografowali prace rozbiórkowe. Napisali też apel do władz oraz konserwatorów zabytków - powiatowego, wojewódzkiego i generalnego. Żądają wstrzymania robót.
Dziedzic Boelcke
- Dowiedzieliśmy się, że dwa lata temu dostali pozwolenie na rozbiórkę. Mają też rozebrać skrzydło pałacu. To dziwne, bo przez kilka lat je remontowali. Zgodził się na to powiatowy konserwator zabytków - opowiadają członkowie rady sołeckiej.
Miejscowi są zaniepokojeni, bo dotarli do dokumentów przetargowych z 2000 r., kiedy gmina sprzedawała nieruchomość. Wynika z nich, że kupujący był zobowiązany do bezwzględnego zachowania i ochrony pałacu i towarzyszących mu zabudowań, ponieważ nieruchomości były objęte ochroną strefy konserwatorskiej. W akcie notarialnym z 2000 r., w którym gmina sprzedaje nieruchomość za niecałe 100 tys. zł Krzysztofowi Mielewczykowi, mężowi Senator Doroty Arciszewskiej-Mielewczyk, takiego zobowiązania nie ma.
Przeglądam wioskową kronikę prowadzoną przez członków rady sołeckiej. Oprócz relacji z wiejskich festynów, wiele jest stron na temat przedwojennych właścicieli - rodziny Boelcke. Mieszkańcy wspominają ich z rozrzewnieniem, choć nie wszystkie wspomnienia są miłe. Przed II wojną światową wszystko we wsi należało do rodziny Boelcke.
- Stary Boelcke to był gość. Ojciec powiadał mi, że kiedy jeden ze starych gospodarzy wracał z lasu z belą drewna, to Boelcke, który jechał swoim mercedesem, zatrzymał się i kazał mu wsiadać. Bela wylądowała na tylnych siedzeniach pokrytych skórą - wspomina jeden z mieszkańców.
Mieszkańcy pamiętają też, jak niektórym mieszkańcom wsi udawało się uniknąć wcielenia do wermachtu. To dlatego, bo członkiem miejscowej komisji wojskowej był jeden z członków rodziny Boelcke.
Stosunki z rodem Boelcke popsuły się pod koniec wojny. Kiedy do Gdańska zbliżała się Armia Radziecka Boelckowie uciekli do Gdańska. Niektórzy miejscowi poczuli, że majątek jest ich. Po wsi krąży legenda o służącej, która przebrała się w suknię ślubną znalezioną w pałacu. Miała pecha. Boelckowie wrócili na jakiś czas, kiedy dowiedzieli się o tym i służąca została rozstrzelana.
Dziedzic Mielewczyk
Krzysztof Mielewczyk - nowy właściciel pałacu, tylko początkowo budził sympatię.
- Przyjeżdżał tu ze swoja żoną. Myśleliśmy, że jak odbuduje pałac, to i wieś na tym zyska. On jednak zachowywał się jak dziedzic. Nie ogrodził posesji, a do sołtysa miał pretensje, że jej nie pilnuje. Albo żeby dał parę złotych na wioskowy festyn. Nie ma mowy... - mówią mieszkańcy.
Inwestorem rozbiórki jest firma Polskie Pierze i Puch, należąca do Mielewczyka. Kiedy zadzwoniliśmy do jej biura, poinformowano nas, że Małkowem zajmuje się Jacek Milewski, były prezes Arki Gdynia. Ten pracuje w firmie deweloperskiej Pomorski Dom. To również firma Mielewczyka. Na tej samej stronie reklamuje inwestycje. W Małkowie ma powstać zespół mieszkaniowy z kilkunastoma domami. Inwestorem jest Polskie Pierze i Puch.
Milewski odesłał nas do Mariana Stokfisza, zajmującego się remontem pałacu.
- Jest pozwolenie na rozbiórkę. Na razie nie rozbieramy pałacu, bo to niemożliwe technologicznie. Pałac będzie odbudowany w takim samym kształcie - zapewnia Stokfisz.
Konserwatorzy nic nie mogą
Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, rozkłada ręce: - Ten obiekt nie jest w rejestrze zabytków. Nic nam do niego. To decyzja powiatowego konserwatora z Kartuz.
Iwona Gołembiowska, powiatowy konserwator zabytków w Kartuzach, przypomina sobie, że rozmawiała z Mielewczykiem o pałacu.
- To było w 2004 r. Właściciel przyszedł i pytał się o wytyczne konserwatorskie. Do rozmowy włączył się prawnik, stwierdził, że właściwie nie powinnam się wypowiadać, bo nie mam podstaw prawnych.
- Co powiedział?
- Niestety, był dobrze zorientowany. Powiedział to, co i ja wiem. Obiekt, ale też i wieś, nie jest wpisana do rejestru zabytków, w tym miejscu nie ma też aktualnego planu zagospodarowania miejscowego, który by wyznaczał strefę ochrony konserwatorskiej. W poprzednim planie była. W 2003 r. ustawa o planowaniu przestrzennym zniosła wszystkie plany sprzed 1995 r.
- Jak skończyła się rozmowa?
- Mielewczyk obiecał jednak, że zgłosi w gminie wniosek o zmianę miejscowego planu zagospodarowania. Uspokoiłam się.
- I co było potem?
- Okazało się, że w ogóle o to nie wystąpił. A niedawno dowiedziałam się, że przystąpił do rozbiórki.
Rzecznik pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków rozkłada ręce: - Takich miejsc jak Małkowo jest więcej. Potrzebna jest jednak dobra wola gmin, które powinny uchwalać miejscowe plany zagospodarowania, w których istniałyby strefy ochrony zabytków. My nie zawsze mamy środki i możliwości, by je chronić, a poza tym, to nie są średniowieczne kościoły i nie wszystko możemy wciągnąć do rejestru zabytków.
Pomorskie gminy jednak słabo dbają o zabytki.
- Powinny mieć opracowane gminne programy ochrony zabytków. Na ponad 120 gmin w naszym województwie taki dokument jest tylko w siedmiu - mówi Tymiński.
Nazajutrz po spotkaniu z mieszkańcami próbuję porozmawiać z Mielewczykiem. Dzwonię do niego wielokrotnie. Nie odbiera komórki. Czytam apel mieszkańców Małkowa: „Budynki przetrwały II wojnę światową, okres realnego socjalizmu i spółdzielnię produkcyjną «Pokój », niestety, nie oparły się krwiożerczemu i bezdusznemu kapitalizmowi i niepohamowanej chęci zysku” - piszą.
Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków, rozkłada ręce: - Ten obiekt nie jest w rejestrze zabytków. Nic nam do niego.
Może wystąpić z wnioskiem o taki wpis, tak jak to uczyniono np. w sprawie Dworca PKP w Gdyni. ( wbrew właścicielowi.)
Jeżeli ten obiekt nie spełnia warunków " zabytkowych " to po co rozkładanie rak, mówienie "niestety" itd.?
A poza tym konserwator powiatowy to ranga chyba niższa od wojewódzkiego, czy coś się zmieniło w tej sprawie?
Byłem tam jeszcze raz ponad miesiąc temu. Zrobiłem wnętrze tej obory tak na resztkach akumulatora. Chciałem jeszcze wejść do budynku gospodarczego - może drugiej obory - ale było dosyć ciemno. Nie wiem czy konserwator powiatowy wykonał jakąś dokumentację przed zburzeniem budynków w Małkowie. Mam trochę chaotycznie wykonaną dokumentację na której jednak widać że pomimo upływu czasu konstrukcyjnie i wizualnie wszystko się trzymało nieźle.
Nowy właściciel pewnie z braku kasy na dalszy ciąg remontu pałacu sprzedał ziemię którą kupił razem z zespołem pałacowym. Za chwilę rozwali cały pałac bo widać wyraźnie że obiekt jest bez dozoru i pomimo początkowego remontu niszczeje. I będzie miał kasę z tego na hotel na miejscu dawnej zajezdni tramwajów w Oliwie którą pewnie też rozwali bo to zupełna ruina. Dziękuję agnieszce23 za poszerzenie tematu. I feygowi za link. Teraz przynajmniej wiem gdzie szukać jakiś dokumentów jak istnieje wioskowa kronika prowadzona przez członków rady sołeckiej. "Oprócz relacji z wiejskich festynów, wiele jest w niej stron na temat przedwojennych właścicieli - rodziny Boelcke. (artykuł Sławomira Sowula)
Kilka zdjęć. Całość ze skrzydłem. Widoki obory z datą 1813. Obora prawie 200 lat! I zbliżenia.
Może wystąpić z wnioskiem o taki wpis, tak jak to uczyniono np. w sprawie Dworca PKP w Gdyni. ( wbrew właścicielowi.)
Może, o ile ma motywację. To jedna strona medalu. Faktem jest, że dla mieszkańców Małkowa ten obiekt jest czymś cennym i trudno im się dziwić. Nigdy tam nie byłem a w oparciu o zamieszczone zdjęcia trudno wyrokować o wartości obiektu. Pokazane skrzydło, to większe, to przecież koszmar i to wtórny z całą pewnością.
Może obecny właściciel ma dostęp do materiałów o których nic nie wiemy i próbuje doprowadzić ten budynek do stanu pierwotnego? Nie wiem. Może też być i tak, że zdemoluje wszystko i postawi na tym miejscu wieżowiec.
A tak ogólnie zważcie, że rejestrowe zbytki, na przykład kościół w Gnojewie, idą w ruinę. I co? I nic.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum