Dawny Gdańsk

[Kasia_57]

W tzw. międzyczasie zupełnie niepostrzezenie sobie przeszła rocznica ewakuacji obozu centralnego Stutthof - 25 stycznia.
Czyżby już nie miał o nią się kto upomnieć?
Spośród Gdańszczan, Gdynian i Pomorzan w ogóle, którzy tam mieli nieprzyjemność być i przeżyć to piekło - już niewielu zostało.
podaję adres strony - kawałek monografii obozu: http://www.kki.net.pl/~museum/rozdz12.htm
Opis ewakuacji w suchych słowach. Ale nawet taki opis daje niejakie wyobrażenie o bestialstwie niemieckich żołnierzy.
W piątkowym DB jest wspomnienie słynnego tenora gdańskiego, który też miał swój stutthofski "epizod", zresztą lista znanych Pomorzan jest dość długa...
Cały niemal świat szalał z relacjami na temat wyzwolenia Auschwitz, a tymczasem Stutthoff jest jednym z trzech muzeów martyrologii w Polsce. I myślę, że przyzwoitość nakazuje, by i ta rocznica została choć wspomniana. Ale... u nas jak zwykle ważniejsze są spory polityczne.
Więc ja wspominam.
POlecam też wyprawę do muzeum w Stutowie. Przeżycie. Wstrżasające. Od lat odsuwam "robienie" patentu w tym muzeum, bo trudno w lecie wśród skorownków, stokrotek i wróbli opowadać o stosie całopalnym...

[seestrasse]

dziękuję, Kasiu. Zapomniałam.
byłam w Muzeum. Udawałam, że tylko cyknę wąskotorowe wagony, którymi transportowano więźniów i sobie pójdę. Nie dało rady.
Największe przeżycie - malutki skromny domek bez okien. Kieszonkowa komora gazowa.

[Petelka]

Dziekuję Kasiu za przypomnienie!
A za tych, którzy nie przeżyli marszu śmierci minuta ciszy:
[']

[Grün]

[...]