Na razie nie na belce tęczowej, ale w transepcie (nawa poprzeczna usytuowana pomiędzy korpusem nawy a prezbiterium) kościoła św. Jana w Gdańsku zawisł monumentalny gotycki krzyż, który po 50 latach powrócił do świątyni.
Krzyż - o wymiarach 9 metrów na 4 i pół metra, dłuta anonimowego średniowiecznego twórcy - był częścią wystroju belki tęczowej w kościele św. Jana. Po wojnie grupa belki tęczowej uległa rozproszeniu. Krucyfiks zawisł w kościele św. Trójcy, na prowizorycznej ścianie oddzielającej nawę główną świątyni od zniszczonego prezbiterium. W Niedzielę Palmową 2005 roku krzyż powrócił do kościoła św. Jana. Ulicami miasta przeniosło go na ramionach czternastu mężczyzn. Wiernym z parafii Świętej Trójcy trudno było się z nim rozstać, wiele osób płakało.
Krzyż poddany został renowacji, która wreszcie zakończyła się. 5 kwietnia, zawisł w transepcie kościoła św. Jana. W Wielki Czwartek wierni zastali go spowitego fioletowym płótnem.
Dwie pozostałe rzeźby z grupy belki tęczowej - Matki Boskiej i św. Jana - znajdowały się w Bazylice Mariackiej. Zakonserwowane z inicjatywy ks. infułata Stanisława Bogdanowicza, proboszcza Bazyliki Mariackiej, przed dwoma laty wróciły do wspólnoty świętojańskiej. Dotąd eksponowane są w kaplicy świętojańskiej.
- W trakcie liturgii Wielkiego Piątku uroczyście odsłoniliśmy drzewo krzyża - opowiada ks. Krzysztof Niedałtowski, rektor kościoła św. Jana w Gdańsku.
Jest nadzieja, że w przyszłym roku krucyfiks wraz z figurami Maryi i św. Jana powróci na belkę tęczową. Kościół św. Jana to ostatni gdański kościół, który dźwiga się z powojennej ruiny. Po wojnie świątynię przekazała Kościołowi katolickiemu gmina ewangelicko-augsburska. W latach 90. dla kultu przywrócono kaplicę. W 1995 roku zapadła decyzja, iż przez najbliższe 30 lat gospodarzem kościoła św. Jana będzie Nadbałtyckie Centrum Kultury. Świątynia pełnić miała i pełni, zarówno miejsce sprawowania liturgii, jak i centrum kultury.
Od 1998 roku w kościele św. Jana w Gdańsku gromadzą się środowiska twórcze, sprawowana jest również liturgia w języku niemieckim i kaszubskim. Wciąż postępują prace konserwatorskie. W tym roku mają zostać wstawione wszystkie okna i drzwi pod wieżą. W przyszłym roku najpewniej ruszą prace archeologiczne, a po nich w nawie głównej położona zostanie posadzka. Część płyt posadzkowych już została scalona.
Autor: on, KAI
_________________ Bacz byś nie zgłupiał od mądrości swojej.
Nie brak pieniędzy, ale kłopoty z porozumieniem z mieszkańcami mogą stanąć na przeszkodzie szybkiej budowie południowej obwodnicy Gdańska.
Południowa obwodnica Gdańska: 19,4 km drogi ekspresowej łączącej krajową siódemkę z drogą S6, czyli obwodnicą Trójmiasta. Pięć bezkolizyjnych, dwupoziomowych węzłów drogowych, dwie jezdnie po dwa pasy ruchu w każdą stronę. I niebagatelny koszt: 896 mln zł.
Ta droga, która pozwoli jadącym tranzytem kierowcom ominąć centrum Gdańska istnieje na razie tylko na deskach projektowych. Jednak to, że powstanie także w rzeczywistości, jest już przesądzone. Budowa będzie realizowana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, która ma na nią wszystkie niezbędne środki.
Na razie jednak najważniejsze jest to, że teren, na którym powstanie droga składa się z ok. 900 działek. Stoi na nich ok. 200 budynków, w tym ok. 60 budynków mieszkalnych, w których mieszka ok. 150 rodzin.
Przedstawiciele GDDKiA zapewniają, że większość z właścicieli działek zgadza się na sprzedaż swoich terenów. - To nie są żadni pieniacze, tylko ludzie, którzy rozumieją konieczność wybudowania tej drogi - przekonuje Jan Kasprzykowski z GDDKiA. - Ale chcą także aby zrozumieć ich sytuację.
A ta nie zawsze jest prosta. Droga przetnie wiele działek na pół. Ich właściciele już pytają, jak będą dostawać się na drugą stronę swoich gospodarstw. Inni godzą się na wyprowadzkę, ale domagają się równorzędnego lokalu (większość mieszka w domach jednorodzinnych i na mieszkania w blokach nie chce się zgodzić), znajdującego się w tej samej dzielnicy. Kontakt z jeszcze innymi jest niezwykle utrudniony ponieważ przebywają w... Irlandii i Anglii.
- Mamy także do czynienia z kilkoma rodzinami, które uprawiając swoje przydomowe poletko dosłużyły się emerytury rolniczej wypłacanej z KRUS-u. Odebranie im pola sprawi, że stracą źródło utrzymania. A my naprawdę nie chcemy, żeby komuś stała się krzywda - przekonują pracownicy GDDKiA.
Te i podobne przykłady dowodzą jak ważna w przypadku tej inwestycji jest współpraca pomiędzy Generalną Dyrekcją, wojewodą i samorządami, prze których tereny przebieganie obwodnica. Rodzinom, które zdecydują oddać zajmowana ziemie i mieszkania gminy dadzą inne działki i lokale. Tych, którzy się na to nie zgodzą, trzeba będzie wywłaszczyć.
– O Gdańsk się nie obawiam. To miasto jest rządzone dość feudalnie i jak prezydent Adamowicz postanowi, tak pracownicy magistratu zrobią. Problem może być z wywłaszczeniami, bo niebawem zmieni się ustawa, która to reguluje. Niestety nowelizacja jest bardzo źle zrobiona - zwierza się jeden z urzędników zaangażowanych w budowę obwodnicy.
- Zrobimy wszystko, aby ta inwestycja została zrealizowana jak najszybciej. Proponuję nawet nawiązanie pewnego rodzaju gorącej linii między mną a dyrektorem Franciszkiem Rogowiczem [szef gdańskiego oddziału GDDKiA - przyp. red.], abyśmy mogli jak najszybciej rozwiązywać ewentualne problemy – deklaruje prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Na wykup działek pod obwodnicę południową Gdańska GDDKiA ma ok. 300 mln zł. Niezbędne tereny powinna wykupić do sierpnia 2008 r. Właściciele pozostałych działek zostaną wywłaszczeni za odszkodowaniem do końca 2008 r. Od momentu wbicia pierwszej łopaty do zakończenia budowy minie od 24 do 30 miesięcy.
Autor: Michał Stąporek
_________________ Bacz byś nie zgłupiał od mądrości swojej.
Naczynia apteczne datowane na przełom XVII i XVIII wieku odkryli archeolodzy prowadzący badania przy ul. Grząskiej w Głównym Mieście Gdańska.
- W okresie od XV do początku XX wieku znajdowała się tu zwarta zabudowa – mówi Krzysztof Dyrda, kierownik prac. - Kamienice zostały zniszczone podczas II wojny światowej.
Na pięciu parcelach miejskich zachowały się relikty fundamentów i ścian kamienic. Przy każdej z nich znajdowały się małe, 3,5 metrowe podwórka z ośmioma latrynami. To właśnie w nich archeolodzy odnaleźli zbiór naczyń ceramicznych, drewniane misy i wiadra, czy szklane pojemniki.
- Przedmioty są w doskonałym stanie dzięki konserwującym właściwościom ekskrementów. Oczywiście zachował się również charakterystyczny dla szaletów zapach – dodaje Krzysztof Dyrda. - Za miesiąc powinniśmy poznać nazwiska osób, które tu mieszkały. Być może była to rodzina aptekarska.
Badania zakończą się w czerwcu, następnie eksponaty trafią do Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, gdzie powstanie specjalnie poświęcona im ekspozycja.
Prace finansuje sopocka firma deweloperska Progres Nieruchomości. Przypomnijmy, że deweloper w zeszłym roku działkę przy ul. Grząskiej o powierzchni 250 m kw. przejął w wieczyste użytkowanie za rekordową cenę 4,8 mln zł (czyli 18 tys. zł za metr kw.).
Projekt zagospodarowania działki przygotowuje gdańska pracownia architektoniczna Abacus S.C.
- Odtworzymy prawdopodobnie trzy lub cztero kondygnacyjne kamieniczki z podziałem zachowanym tylko w części frontowej – mówi architekt Monika Tyszkiewicz. – Projekt jest już w bardzo zaawansowanej fazie.
Według Renaty Ściążko, współwłaścicielki Progres Nieruchomości, na parterze kamienic znajdą się pomieszczenia usługowo-biurowe, a na piętrach apartamenty. Inwestycja powinna powstać w przeciągu 1,5 roku.
Autor: Magdalena Szałachowska
_________________ Bacz byś nie zgłupiał od mądrości swojej.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum