Miko, dokarmiasz te krety, żeby tak we wzorek kopały?
_________________ Czyż nie rozumie pan, że wszystko, co piękne w architekturze, osiągnięto już dawno temu? Zostało to autorytatywnie stwierdzone. (Ayn Rand "Źródło")
Wnioski
1) Brzozy układają się w linie co chyba nie jest przypadkowe i skąd brzozy wśród innych drzew (raczej rosną na obrzeżach)?
2)Linie pionowe są wyraźne, wszystkie skosy i krągłości są słabo widoczne.
3)Pośród drzew rosnących są spróchniałe stare pnie
4)Chodząc w górę i w dół można śledzić napis
5)Oprócz tego co pokazał Villa można sie przejść "n" i "z" w okolicy 1 są dwie pionowe linie i brzozy się kończą.
6)Tam gdzie powinna być data nie ma brzóz, są tylko stare spróchniałe pniaki
7)Wydawało nam się że w miejscu 9 u góry pieńki układają się w kółeczko
8)Tam gdzie brzozy są, są brzozy nie tylko układające się w linie ale tak że luźno rozsiane
9)To co się widzi w dużej mierze zależy od wyobraźni...
W leśniczówce, która leśniczówką nie jest (może była), leśniczy który leśniczym nie jest (ale historia nie jest mu obca jak i dendrologia) nam powiedział:
1)Napis był widoczny 20, 30 lat temu
2)Brzozy mogą mieć 60 góra 70 lat więc to nie te co Danz sadził.
3)Możliwe jest że z tych brzóz co je Danz posadził spadło "coś", wyrosło i to teraz widzimy
4)Sadzenie tych samych drzew w miejsce ściętych jest bez sensu z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy o gospodarce leśnej.
1. Napis na wzgorzu istnial w rzeczywistosci, o czym swiadczy:
- pojwienie sie napisu na co najmniej 3 pocztowkach 3 roznych wydawcow, wydawanych co najmniej w latach 1909-1914.
- wspomnienia starych Gdanszczan, publikowane w Danziger Hauskalender i cytoawynych na forum "wspomnieniach starego Oliwiaka".
2. Istnienie resztek napisu jest bardzo prawdopodobne, ale nie udowodnione, poniewaz:
- drzewa rosnace na wzgorzu sa mlodsze niz 112 lat
- nie ukladaja sie w czytelny napis, brakuje pewnych sladow cyfr
3. Mozliwe wytlumaczenie:
- drzewa obecnie rosnace sa stare, ale mniejsze, gdyz rosly w niesprzyjajacych dla brzoz warunkach
- drzewa te sa 2. generacja brzoz, wyrosla z nasion drzew sadzonych przez Danza
- napis byl atrakcja turystyczna doliny, nastepcy lesniczego Danza probowali go ratowac, dosadzajac nowe brzozy na miejsce wymierajacych. Poniewaz grzewa mialy rozna wielkosc i mniejszy doplyw swiatla (zasloniete przez inne drzewa), napis ulegl zatarciu, a nastepnie znisczczeniu.
I jeszcze zapytanie:
Otrzymalem email od wspolpracownika "gazety wyborczej" z prosba o udostepnienie skanow pocztowek w celu wykorzystania ich do publikacji na temat wzgorza Danz przygotowywanej w gazecie. Uwazam temat za nasz wspolny, wielu z Was zaangazowalo sie nie tylko intelektualnie ale i "fizycznie" w wyjasnienie zagadki. Dlatego chcialbym spytac, czy ktos z Was jest przeciwny temu, abym udostepnil zdjecia gazecie.
Ja osobiscie nie widze zadnych przeszkod. Mam oczywiscie nadzieje, ze praca forumowiczow zostanie adekwatnie uhonorowana w artykule. Pozdrowienia.
żeby dopełnić historię należałoby jeszcze przesłuchac na okoliczność istnienia napisu leśniczego z Renuszewa, u którego (jak w sobotę nam powiedziano) jedna z takich powiększonych pocztówek wisi na ścianie
poza tym jeśli to możliwe poproś owego wspolpracownika "gazety wyborczej", żeby przed złożeniem tekstu dał Ci go do przeczytania
W 1896 roku leśnik Danz, opiekujący się Doliną Radości, postanowił pozostawić w ukochanym przez siebie miejscu niezwykłą pamiątkę. 112 lat później na jej ślad natrafili badacze dawnych dziejów Gdańska
Leśnik postanowił podpisać się na jednym ze wzgórz okalających Dolinę Radości. W tym czasie wzniesienie było na nowo zalesiane. Pośród dominujących na nim sosen i świerków, leśnik posadził brzozy, które ułożył się w napis: DANZ 1896. Nietypowy autograf najlepiej było widać jesienią, gdy liście brzóz nabierały wspaniałego złotego koloru.
Dzieło Danza można było podziwiać jeszcze do pierwszych dziesięcioleci XX wieku. Było zresztą atrakcją dla ludzi spacerujących po Oliva Freudental. Podpis publikowano nawet na okolicznościowych widokówkach. Po drugiej wojnie światowej nie można było zauważyć już charakterystycznego napisu - brzozy schowały się wśród rozrastającego się lasu. Musiało minąć dopiero 112 lat, aby przypominano sobie o nim na nowo. Tym razem za sprawą bywalców forum "Dawny Gdańsk".
- Sygnatura "Danz 1896" była nam znana od lat. Byliśmy jednak przekonani, że jest to tylko fotomontaż. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyż na ówczesnych kartach pocztowych pojawiało się ich bardzo wiele. Część użytkowników forum podejrzewała też, że Danz, to skrót od Danzig. Zastanawiał nas jednak fakt, że w1896 roku Oliwa była jeszcze niezależną gminą. Nie było więc powodu, aby w taki sposób upamiętniać Gdańsk, w końcu sąsiednie przecież miasto - mówi Tomasz Strug z Forum Dawny Gdańsk.
Prawdziwe poszukiwania genezy napisu i inwentaryzacja jego dzisiejszego stanu rozpoczęły się 17 grudnia ubiegłego roku. Szybko udało się ustalić, że Danz to nie żaden skrót, a właśnie podpis. Lektura dawnych map przyniosła kolejną ciekawostkę. Górka, na której znajduje się napis, była oficjalnie nazwana imieniem leśnika. Dopiero po wojnie stała się bezimienna. Po przebrnięciu przez źródła przyszedł czas na prace w terenie. Kilka spektakularnych kąpieli w błocie zalegającym na tym fragmencie Doliny Radości pozwoliło odnaleźć brzozy układające się w resztki liter.
- Od okolicznych mieszkańców dowiedzieliśmy się, że można je było wyraźnie zobaczyć jeszcze trzydzieści lat temu. Kto przespaceruje się w okolice dawnej skoczni, wybudowanej w 1932 roku naprzeciwko górki Danza, do dziś zobaczy korony brzóz, układające się w resztki liter D, A i fragment N - mówi Tomasz Strug. - Aż się prosi, aby odtworzyć cały napis. Będziemy o tym rozmawiać z przedstawicielami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
- Jesteśmy przychylni większości projektów, które nawiązują do historii lasów otaczających Trójmiasto. Pomysł z odtworzeniem Napisu Danz jest tym bardziej ciekawy, że sprzyja wykorzystaniu terenów leśnych jako tradycyjnego miejsca turystyki i rekreacji - mówi Dariusz Podbereski z Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. - Żeby go odtworzyć, trzeba się jednak najpierw porozumieć z gospodarującymi na tym terenie leśnikami.
Dolina radości - cud świata
Dolina Radości była od około 200 lat tradycyjnym miejscem spacerów dla mieszkańców Oliwy i Gdańska. Bywający tu Alexander von Humboldt, niemiecki przyrodnik i geograf (1769-1859), nazwał starą Oliwę i sąsiednią Dolinę Radości (ówczesną Freudental) trzecim cudem świata. W przewodniku Mieczysława Orłowicza, wydanym w Warszawie w 1921 roku, natrafiamy na taki opis Doliny: Najpiękniejsze przechadzki w okolice Oliwy wiodą przez otaczające ją od strony zachodniej zalesione wzgórza. Wskazana jest temi lasami dalsza przechadzka... w stronę południową do Gdańska (2 godz.), przez letniska Freudenthal i Schwabenthal, oraz leśniczówkę Matemblewo.
Droga obfituje w liczne piękne widoki na Gdańsk, położone u stóp miejscowości, leżące między wzgórzami a morzem, oraz Bałtyk. Po drodze kilka restauracji. Drogi znaczone, opatrzone w niemieckie napisy. Przed wojną w Dolinie Radości było także minizoo. Pisze o nim również Günter Grass w "Psich Latach".
Mało kto dziś pamięta, że przed turystyczno-rekreacyjnym epizodem w historii tego miejsca, wcześniej było to jedno z największych okolicznych zagłębi przemysłowych. Na całym Potoku Oliwskim pracowały 24 młyny, kuźnie i prochownie napędzane wodą. Prawie połowa z nich, na terenie dzisiejszej Doliny Radości.
Bartosz Gondek
_________________ Ponury Zwracacz Uwagi na Wykraczających Poza Ramy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum