Jeziu, a może przedstaw jakieś wspomnienia Twojej Mamy!
Mam Tekst jest z cyklu "Jestem z 3miasta" i ukazał sie w Gazecie Wyborczej Trójmiasto nr 43 z dnia 20/02/2002. Tak sobie myślę, czy moja Mama wszystko dobrze zapamiętała? No, ale wy w razie czego to pewnie zweryfikujecie Pozdrawiam serdecznie.
W tramwaju trzeba grzecznie
Tory tramwajowe w miejscu, gdzie dziś stoi pomnik Jana III Sobieskiego, pętla na Targu Węglowym, tam gdzie jest teatr Wybrzeże. Młodym trudno w to pewnie uwierzyć, ale tak było - wspomina była konduktorka Alina Łukaszewicz
Każdy z nas dobrze zna takie obrazki: czerwone wagony tramwajów oblepione gronami pasażerów, czepiających się wszystkich wystających elementów. Wystarczy obejrzeć pierwsze powojenne filmy polskiej kinematografii. Jednak takie scenki można było zobaczyć tylko na ulicach Warszawy. W Gdańsku było to nie do pomyślenia. Desperatów odstraszały napisy na każdym wagonie: "Jazda na stopniach lub zderzakach zabroniona, grozi kalectwem lub śmiercią". Nie pozwalali też na to konduktorzy, którzy otwierali drzwi podróżującym.
Szycha w mundurze
W latach pięćdziesiątych pętle tramwajowe były w Brzeźnie, na Targu Węglowym, przy ul. Waryńskiego we Wrzeszczu, na Oruni - przed kościołem przy ul. Gościnnej, na Przeróbce, w Oliwie i przy ul. Łąkowej. Na większości tras były tzw. mijanki, czyli pojedynczy tor. Gdy tramwaj dojeżdżał do tego miejsca, musiał poczekać i przepuścić nadjeżdżający z przeciwka. Nawet przed sądem przy ul. Nowe Ogrody była mijanka.
Pętle wyglądały podobnie: tramwaj wjeżdżał jednym torem, motorniczy odczepiał tylny wagon, pierwszym wjeżdżał na łuk, cofał się, przyczepiał wagon i wracał na trasę.
Najważniejszą osobą po motorniczym był wtedy konduktor. Żeby dostać tę pracę, trzeba było mieć ukończone 18 lat i przejść odpowiedni kurs. Ja zdałam go z wyróżnieniem. Praca "na tramwajach", czyli w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym Gdańsk-Gdynia, była w tamtych czasach jedną z lepiej płatnych. Kiedy miałam 17 lat, w przedszkolu jako pomoc wychowawczyni zarabiałam 500 złotych. Jako konduktorka - od razu 1,2 tys. zł, a z nadgodzinami nawet 1,4 tys. zł. Konduktorów zabierał do pracy specjalny tramwaj. Mundury były obowiązkowe, ale w nieciekawym, brunatnym kolorze. Można było nosić spódniczkę, ale wygodniej było w spodniach.
Gdańsk nie był tak zabudowany jak teraz. Na Targu Węglowym była pętla, w miejscu, gdzie dziś stoi teatr Wybrzeże. Tory biegły też przez Targ Drzewny, teraz jest tu pomnik Sobieskiego. Nie było połączenia z Siedlcami, linia prowadziła koło Żaka w stronę Lot-u. Oczywiście, budynku linii lotniczych też wtedy nie było.
Tramwaje w godzinach szczytu jeździły co 10 minut, później co 15. Największy tłok był rano, kiedy wszyscy jechali do pracy, i ok. godz. 14-15.
Niekulturalnych wyrzucamy
Każdy konduktor miał swój "warsztat pracy": torbę na bilety i pieniądze oraz specjalne szczypce, którymi przebijał bilet w odpowiednim miejscu. Po pracy konduktorzy musieli się rozliczyć z "utargu". Mieli też inne obowiązki, poza sprzedawaniem i kasowaniem biletów. Przez cały wagon, pod sufitem, był przeciągnięty sznurek od dzwonka, którym konduktor porozumiewał się z motorniczym. Jednym dzwonkiem dawałam sygnał do odjazdu, dwa oznaczały przystanek na żądanie, a trzy - alarm, np. gdy tramwaj jechał po ulicy zamiast po torach lub ktoś z pasażerów nie zdążył wsiąść lub wysiąść.
Obowiązkiem konduktora było też pilnowanie porządku w wagonie. Nie można było wpuścić kogoś, kto brzydko pachniał albo był pijany. Czasem inni pasażerowie wstawiali się za takim delikwentem, bywało więc, że przymykałam oko.
Nie do pomyślenia było, żeby w tramwaju ktoś przeklinał, inni współpasażerowie natychmiast uciszali takiego, który nie umiał się zachować.
Zdarzały się też przykre chwile w pracy. Kiedyś dałam już sygnał do odjazdu. Tramwaj ruszył i nagle usłyszałam krzyki na przystanku. Okazało się, że młody żołnierz podłożył nogę pod tramwaj. Potem dowiedziałam się, że zrobił to specjalnie, żeby szybciej wyjść z wojska. No i został bez dużego palca! not. graż
Wielkie dzięki za odpowiedź.Co do sporów o pętlę-nie o to chodziło aby się spierać-pętla sąsiadowała od południa z obecną pętlą trolejbusową-ale była wcześniej.Inna sprawa w tym czasie nie było łącznika Armii rajowej[Czerwonej Armii] z Niepodległości[20-go Pażdziernika[za-go powinniówcześni dostać kopa]],a pętla tramwajowa odcięła ulicę Leśną od Niepodległości.Dopiero po likwidacji pętli i podczas budowy drugiego pasa Niepodległości powstał łącznik Armii rajowej-Niepodległości.Sopocki epizod tramwajowy drugi-bo pierwszy miał miejsce na przełomie wieków XiX-XX na ulicach 23 Marca i Armii rajowej,1-Maja skończył się przez motoryzację i skm-kę dając wzór jak sprawę załatwiać i po paru latach motoryzacja wykończyła oruńskie tramwaje.a przecież je chcieli już w czasie wojny zlikwidować Niemcy i wprowadzić w Gdańsku trolejbusy na Orunię.
tak w ramach pytań o foty-ciąg dalszy -pamiętacie ten typ tramwaju-102N vel kanciak? może ma ktoś gdańskie zdjęcia tego typu?Były aż 4 sztuki z dostaw z roku 1969-70.
No to fajnie,że pamiętacie ! Wstawiam 2 zdjęcie i czekam na wasze foty kanciaków,ale gdańskich a nie krakowskich-chyba ,że podacie ich ex gdański numer. jak ktoś chce lepszy gabaryt ,a nie posiada książki to koniecznie niech skrobnie do mnie!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum