Nie wiem czy kontrolowali ilości dozwolone. Wiem, że kwitł handel żywnością realizowany przez "zieloną granicę". Tak było w okolicach Kolbud. Informacje mam od znajomych z Lublewa, którzy w ten sposób zaopatrywali się w dobrą polską wędlinę.
Skoro WMG był włączone w polski obszar celny, to na granicy WMG i PL nie powinno byc celników.
Drogi Zoppoterze, nie wiem żart to czy fałszywa skromność....
Jest oczywistym, że jakkolwiek WMG włączone było do polskiego obdzaru celnego to właśnie owi polscy celnicy sprawowali kontrolę celną na granicy WMG. A zatem sprawowali kontrole zarówno w imieniu RP jak i WMG bacząc by nie przywozic (wywozić) ponad ustalone normy.
Przykłądem niech bedzie Komora Celna w Kałdowie i jej funkcjonariusze, tak naprawde chyba pierwsze ofiary (przynajmniej na Pomorzu) II WŚ.
Przykłądem niech bedzie Komora Celna w Kałdowie i jej funkcjonariusze, tak naprawde chyba pierwsze ofiary (przynajmniej na Pomorzu) II WŚ.
Kalthof to była granica gdańsko-niemiecka, czyli tam była też granica celna. A tu była mowa o przemycie przez granicę gdańsko-polską, która granicą celna nie była. Tak jak dzisiaj nie ma granicy celnej ani celników na granicach wewnątrz UE..
Dzięki Rolandzie za slowa wsparcia, zdązylem sie zorientować, zę bywa ciężko, ale nie poddaję sie
Ja tez jestem ciekaw, jak mnie Zoppoter "sprasował", to się zaparłem i spędzilem ze trzy godziny szukając w necie czegoś nt. organizacji sluzby celnej w WMG i ........... kicha.
Niechcący trafilem nawet na tematy związane z "Berlinką" (polecam bo to ciekawe), ale o celnikach nic nie ma....
Mogę jednak podejrzewać, że mimo wszystko pomiędzy Polską a WMG byla "granica" celna bo obiło mi sie o uszy i oczy to, że dość powszechny był przemyt na teren WMG polskich produktów spozywczych....,
To jednak tylko domniemanie....
Mogę jednak podejrzewać, że mimo wszystko pomiędzy Polską a WMG byla "granica" celna
Z całą pewnoscia nie. Wewnątrz jednego obszaru celnego nie moze byc granic celnych bo po prostu jedno przeczy drugiemu. Obszar celny, to terytorium otoczone jedną granicą celną.
Jedyne wyjątki to składy celne i wolne obszary celne - czyli takie jakby "zagraniczne" enklawy dla obrotu towarami. W praktyce skład celny to poprostu magazyn lub plac składowy, gdzie towary maja status "zagranicznych", a Wolny Obszar Celny (zwana czasami strefą wolnocłową) to strefa, gdzie "zagraniczne" towary sa również przetwarzane, lub konfekcjonowane. Handel i inne czynności w składach i obszarach celnych dokonuje sie pod dozorem celnym, często przy takich miejscach tworzone są specjalne oddzielne posterunki celne.
Wolne Miasto Gdańsk nie było wolnym obszarem celnym, jedynie na jego terenie w Neufahrwasser był WOC, zresztą tam gdzie i dzisiaj. Ów przemyt z Polski nie mógł dotyczyc WOC.
Wychodzi wiec na to, że litry piwa i papierosy liczyli strażnicy graniczni - niemajacy nic wspólnego z celnikami. Dosyc to musiało komicznie funkcjonować....
Drogi Zoppoterze, doskonale rozumiem to co napisaleś albowiem użyłem slowa "granica" w cudzysłowiu.
Ponieważ zaczynem niniejszego watku była (co jest niekwestionowane) "instrukcja turystyczna" czy też "celna", jest oczywistym że jakieś organa funkcjonujące w WMG były zobowiązane i uprawnione do kontroli celnej w tym zakresie. Wydaje mi sie, iż odpowiedzi na nasze wątpliwości należy szukac w treści art. 14 Konwencji między Polską a Wolnem
Miastem Gdańskiem zawarta w Paryżu d. 9 listopada 1920 r. ("Wolnem" - pisownia oryginału), w którym to postanowieniu stwierdza sie expresis verbis, iż cyt. "art 14. Terytorjum Wolnego Miasta Gdańska stanowić będzie pod względem celnym jednostkę administracyjną, powierzoną urzędnikom Wolnego Miasta i działającą pod jeneralną kontrolą Centralnego Zarządu Celnego Polski; Rząd Polski będzie brał udział w nadzorze służby celnej przez polskich inspektorów, przydzielonych do personelu gdańskiego. Inspektorzy ci, opłacani bezpośrednio przez Rząd Polski, będą komunikowali swoje spostrzeżenia Centralnemu Zarządowi Celnemu Polski.
Formularze celne, których część drukowana winna być sporządzona po niemiecku i po polsku, będą mogły być wypełniane bez różnicy w języku niemieckim lub polskim.
W celu zapewnienia sprawności służby celnej Wolne Miasto winno posiadać dostateczną liczbę urzędników znających język polski." (wytłuszczenia moje - zachowałem pisownię oryginału)
Co ciekawe zgodnie z art. 15 ww. Konwencji cyt. "Gdański Zarząd Celny będzie zobowiązany do zdawania rachunku Zarządowi Cel Polskich z wpływów celnych i będzie odpowiedzialny za ich pobór również jak i za wykonanie ustaw celnych.
Wydatki administracyjne, ponoszone wskutek tego przez Wolne Miasto, będą potrącane z sumy ogólnej wpływów celnych, pobranych na terytorjum Wolnego Miasta.
Opłaty celne będą, stosownie do woli osób, które je będą ponosić, uiszczane bądź w walucie gdańskiej, bądź w walucie polskiej.
Rachunki będą zamykane w końcu każdego kwartału i Polska wypłacać będzie Wolnemu Miastu stały odsetek czystego zysku, określony w myśl przepisów art. 17.
Czy w istocie WMG stworzyło jakąś wydzieloną organizację urzędników celnych o ktorych w art. 14 konwencji - tego niestety nie wiem i nie potrafię tego ustalic. Nie wykluczone, że taką rolę spełniali po prostu funkcjonariusze dokonujący "odprawy" na przejściach pomiędzy WMG a RP.
Wracam jednak do tego o czym słyszałem, iż powszechnym był przemyt polskich art. spożywczych na teren WMG. Zjawisko przemytu (czy tego chcemy czy nie) jest integralnie związane z istnieniem "granicy celnej" (niezależnie czy nam sie owo pojęcie podoba czy nie) na ktorej dokonywano by kontroli.
Treść art. 14 konwencji wskazuje dośc wyraźnie, iż polscy inspektorzy celni mieli za zadanie sprawowanie nadzoru na "celnikami" WMG, a nie sprawowanie bezpośredniej kontroli na konkretnym przejściu itp.
Nakręcony tym tematem próbowałem dzisiaj nawiązać kontakt z osobami, które mogłyby odpowiedzieć na nurtujące nas pytania. Udało mi się spotkać z Hipolitem Śmierzchalskim, niezwykle barwną osobowością (zasługującą na osobny forumowy temat).
Pan Hipolit od roku 1925 jest mieszkańcem Gdyni. W roku 1939 uniknął wysiedlenia ponieważ jego ojciec - były mieszkaniec Wielkopolski "zaszczycił swoją obecnością" armię Cesarza Niemiec.
Pan Hiopit opowidał, że wielokrotnie przekraczał granicę w Kolibkach, udając się na zakupy do Sopotu i Gdańska. Mimo obecności celników oraz policjantów gdańskich na granicy nigdy nie był kontrolowany.
Podobno największy ruch graniczny odbywał się w sobotę, ponieważ w tym dniu wielu bogatych przedsiębiorców gdyńskich przekraczało to przejście graniczne udając się do kasyna w Sopocie!?. Ciekawostka: -przelicznik walut 1 złoty równał się 1 guldenowi.
W poniedziałek jestem umówiony z panem Brunonem Zwarrą, ciekaw jestem co ma do powiedzenia na ten temat.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum