Moja teoria nt. tabliczki:
nie jest to na pewno tabliczka znamionowa, bo nie ma drugiego otworu na trwałe mocowanie. Sądząc z napisów i wielkości otworu strzelam, że to zawieszka (brelok) do kluczyków samochodu. Ten zestaw kluczyków należał do "kraftfahrera", drugi zapasowy mógł pozostawać w bazie (i mieć napis "ersatz"). Kluczyki odpalały "aufbau" o podanym numerze (wymalowanym zapewne na skrzyni lub drzwiach). Oczywiście mógł to być samochód wojskowy z IIWŚ.
_________________ Co to ja miałem w tej puszce ... ?
Moja teoria nt. tabliczki:
... Kluczyki odpalały "aufbau" o podanym numerze (wymalowanym zapewne na skrzyni lub drzwiach). Oczywiście mógł to być samochód wojskowy z IIWŚ.
Oczywiste, że nie jest to tabliczka znamionowa, lecz szyldzik informacyjny, czy też identyfikacyjny do kluczy (schlüsselschild).
W tym przypadku kluczy do zabudowy pojazdu (aufbau) – czyli zamykanego nadwozia lub osłony (obudowy) zainstalowanego na samochodzie lub przyczepie wyposażenia – np.: agregatu, radiostacji, warsztatu itp.
A więc to nie były klucze do „odpalania”, lecz otwierania zamków albo kłódek od tej zabudowy.
Powszechnie (choć nie wyłącznie) stosowane były w niemieckich ciężarowych i specjalnych samochodach wojskowych uniwersalne stacyjki systemu Bosch (włącznik zapłonu z przełącznikiem świateł), do których każdy kierowca czy mechanik nosił kluczyk przy sobie, a drzwi kabiny kierowcy bardzo często nie posiadały zamków zamykanych na klucz, albo kabiny były typu otwartego.
„Odpalanie” przy takiej stacyjce odbywało się przyciskiem włącznika rozrusznika.
Co powiedzieć? Dwa zawiasy psu na budę się zdadzą. Ale może akurat ktoś właśnie tego poszukuje... Spotkałem i takich, co to rekonstruując fragment budynku drewnianego, nawet kute gwoździe ściągali z rynku. 1,00 PLN za sztukę płacili, o ile nie wyrwali tego z jakichś tam ruin. Rekontrukcje, to nie tylko strzelanie z atrap zabytkowej broni i odgrywanie wielkich bitew.
Przepraszam, ale ciągle nie mam kiedy sfocić obiecanych zamków meblowych.
Trochę żelastwa z NDG. Fabryka Stobego. Stalowe drzwi i okna, kraty, zamknięcie jakiegoś wylotu (nie wiem, do czego to mogło służyć w gorzelni), podpory platform załadunkowych.
A skoro wątek inspiruje, to w intencji wsparcia lokalnej gospodarki, kupka darmowych korków ceramicznych i plastikowych do wzięcia na zawsze.
Elementy tak oczywiste, że zapomniane zupełnie. Żelazne narożniki okienne. Montowało się to w narożach skrzydeł okien w oczywistym celu wzmocnienia konstrukcji. Do kompletu produkowane były zawiasy, jakie już pewnie pokazywane były wcześniej.
A skoro penetrujemy jeden konkretny obiekt, to i drzwi wejściowe z drobiazgami.
Haczyk odzieżowy. Tutaj na zdemontowanej, przeznaczonej na zatracenie desce, stanowiącej niegdyś fragment niezachowanej boazerii. Haczyk żelazny, montowany profilowaną blaszką na wkręty do drewnianej ścianki. Możliwe obracanie w osi pionowej. Prosty, funkcjonalny patent .
Lekko skośny element użytkowy obracał się na pionowej części tego wihajstra.
Niżej żelazny płaskownik, służący stabilizacji drewnianego słupa nośnego w murze. Modyfikacja wprowadzona w czasie jednego z remontów, po usunięciu zniszczonej belki podwalinowej ściany ryglowej. Zdjęcia pochodzą z kościoła św. Mikołaja w Cyganku.
Przy okazji, zwróćcie uwagę, że wszystko co było zamurowywane w ścianach, rozcinane było na końcu i odginane. Oczywiście dla lepszego zakotwienia elementu.
Dzisiaj bardzo istotny fragment wnętrz wielu obiektów zabytkowych. Na naszym terenie można wynalazek ten spotkać w obiektach użyteczności publicznej, głównie w kościołach.
Żelazne kształtki , łączone w części zamurowywanej nitowanymi poprzeczkami, wmurowywane w ściany, służące za podpory różnych ciężkich przedmiotów, eksponowanych na ścianach wewnętrznych. Wstawiano je na głębokość ok. 20 cm.
Umieszcza się na nich głównie rzeźby, feretrony i takie tam.
Zwracam uwagę na to ustrojstwo, bo zwiedzając przeróżne miejsca na ogół nie zauważa się tego.
W załączeniu różności jakie żelastwa te dźwigają.
Zdjęcia pochodzą z trzech różnych kościołów żuławskich.
Kątowniki montażowe. Dzisiaj mają różne formy, wykonuje się je z różnych materiałów. Klik.
Jak się jednak można słusznie spodziewać, nie jest to nic nowego pod słońcem. Niżej wykute z żelaza ich wcześniejsze wersje, pochodzące z połowy XVII. By je zobaczyć, trzeba rozebrać jakiś stary budynek, najlepiej szachulcowy.
I tu drobne wtrącenie montażowe. Znając choćby z grubsza historię budynku, porównując różne rodzaje gwoździ (z ćwiekami jak kto woli), można wnioskować o okresach w jakich konkretny budynek był remontowany. Stan zachowania belek drewnianych, to jedno, inne materiały żelazne na przykład, to drugie.
I przy okazji siedemnastowieczna kotwa spinająca konstrukcję drewnianą ścian narożnych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum