Prawdaż. Tyle, że to nie ma nic wspólnego ze mną i z moim obejmowaniem tego mieszkania. Mamuszka objął swoje mieszkanie bezpośrednio po ludziach wyrzuconych ze swojego domu i swojego miasta. W czasie, kiedy 100 metrów dalej byc moze ładowano ludzi do wagonów... Co on sam musiał widzieć i opisywał jako cos oczywistego.
Ja swoje mieszkanie objąłem w zupełnie innych okolicznościach, w zupełnie innym czasie. A różnicę (pominiętą skrzętnie przez Ciebie) wyjasniłem poprzednio.
Zaraz, zaraz.
Różnicy czasowej nie "pomijałem skrzętnie" - zdaję sobie sprawę, że z racji wieku nie mogłeś w 1945 zająć czyjegoś mieszkania, bo jeszcze Cię na świecie nie było. Sam to podkreśliłeś, więc po co ja miałem jeszcze to robić, skoro sprawa jest oczywista?
Co nie zmienia faktu, że tomieszkanie było kiedyś komuś zabrane. Jeśli tak potępiasz Mamuszkę za fakt zamieszkania w "poniemieckim" mieszkaniu, to moim zdaniem powinieneś potępić również sam siebie. Jeśli ktoś komuś coś ukradł, a potem odsprzedał, to w świetle prawa kupujący też są przestępcami - nie złodziejami wprawdzie, ale paserami. Oczywiście pod względem moralnym tylko wtedy, gdy wiedzą, skąd rzecz pochodzi.
Żebyśmy się dobrze zrozumieli - nie oskarżam Cię o paserstwo, ale tak samo nie widzę winy Mamuszki. Chciał facet gdzieś mieszkać, miał możliwość załatwienia mieszkania, to załatwił - każdy by tak zrobił w podobnych okolicznościach. Bo przecież nie wyrzucił z niego poprzednich mieszkańców - jak sam piszesz mieszkanie załatwił mu kolega (a nie sądzę, żeby to "załatwienie" miało polegać na wywaleniu poprzednich właścicieli).
Zoppoter napisał/a:
Taki bezczelny to on zapewne nie był, żeby publicznie coś takiego powiedzieć lub napisać. Co nie zmienia faktu, ze swoja historie zamieszkania w Oliwie opisuje jako cos zupełnie naturalnego: oto dostał - przy pomocy kolegi, który mu to "ułatwił" (to cytat) - przydział na mieszkanie w Oliwie. A przeciez nie był idiotą, musiał wiedzieć w jaki sposób owo mieszkanie trafiło w gestię władz Gdańska.
Czyli wnioskujesz z "ogólnego tonu" jego wypowiedzi, a nie z fragmentu wypowiedzianego expressis verbis. Jak ktoś stosuje tę samą technikę do Twoich wypowiedzi, to zazwyczaj się z tym nie zgadzasz.
Wybacz, niie mogłem się powstrzymać
Zoppoter napisał/a:
Mamuszce nikt domu rodzinnego nie zniszczył. Nikt go tez z niego nie wyganiał. Pochodził on z Małopolski, gdzie spędził całą wojnę i po niej, całkiem dobrowolnie, przyjechał do Gdańska.
Nie Danzigerze, nieprawda, że Polacy przybyli do Gdańska wyłącznie zajmowali opuszczone domy. Częśc z nich fizycznie wyrzucała z tych mieszkań Niemców, zanim te mieszkania zajeli. Ewentualnnie zajeli puste mieszkania po czym wyrzucili z nich włascicieli , którzy po kilkudniowej (najwyżej kilkutygodniowej) nieobecnosci wrócili do swych domów. Dotyczy to całości tak zwanych ziem odzyskanych.
Wstawka o warszawiakach odnosiła się do Twojego stwierdzenia o przybyszach z Warszawy, nie do Mamuszki.
Częśc z przybyszów fizycznie wyrzucała z tych mieszkań Niemców, zanim te mieszkania zajeli - prawda. Ale jak duża część?
A zresztą nawet gdyby to była przytłaczająca większość, to ewidentnie nie było wśród nich Mamuszki (powołując się na przytoczony przez Ciebie opis załatwienia jego miwszkania).
Matko, jakie to szczęście, że ja mieszkałem w mieszkaniu które od nowości (w latach 20.) było nasze, a teraz mieszkam w zupełnie nowym domu Bo by mnie wyrzuty zjadły...
Zaraz, zaraz.
Różnicy czasowej nie "pomijałem skrzętnie" - zdaję sobie sprawę, że z racji wieku nie mogłeś w 1945 zająć czyjegoś mieszkania, bo jeszcze Cię na świecie nie było. Sam to podkreśliłeś, więc po co ja miałem jeszcze to robić, skoro sprawa jest oczywista?
Co nie zmienia faktu, że tomieszkanie było kiedyś komuś zabrane. Jeśli tak potępiasz Mamuszkę za fakt zamieszkania w "poniemieckim" mieszkaniu, to moim zdaniem powinieneś potępić również sam siebie. Jeśli ktoś komuś coś ukradł, a potem odsprzedał, to w świetle prawa kupujący też są przestępcami - nie złodziejami wprawdzie, ale paserami. Oczywiście pod względem moralnym tylko wtedy, gdy wiedzą, skąd rzecz pochodzi.
Nie rozumiesz. Stan prawny - który paradoksalnie sankcjonuje sytuację zainstniałą od 1945 roku - to jedno, a jakies ludzkie podejście to drugie. Mamuszka wprowadził sie do tej Oliwy jesienią 1945; widział wcześniejszych mieszkańców Gdańska koczujacych po piwnicach i posilajacych sie łupinami od kartofli, widizał jak tych ludzi pakowano do wagonów i wywozono, może nawet widział jak sie ich wyrzuca z domów, zabija i okrada. I on coś takiego uznawał za cos oczywistego, on uwazał, że tak ma być. W swoich wspomnieniach z 1945 roku nie zająknął sie ani słowem o tej tragedii, za to 30 lat później w swoich książkach napisał to, co już przytaczałem. We wspomnieniach z 1945 roku jest jeszcze coś: Mamuszka nie został w Krakowie, bo zabrakło poniemieckich mieszkań, a u ciotki nie chciał mieszkać. Więc postanowił wynieść sie do Wrocławia w poszukiwaniu lepszego bytu a nawet dobrobytu - tak to dosłownie napisał. Do Gdańska trafił, bo ktoś go skusił ciekawą propozycją pracy tutaj.
danziger napisał/a:
Czyli wnioskujesz z "ogólnego tonu" jego wypowiedzi, a nie z fragmentu wypowiedzianego expressis verbis. Jak ktoś stosuje tę samą technikę do Twoich wypowiedzi, to zazwyczaj się z tym nie zgadzasz.
Wybacz, niie mogłem się powstrzymać
Różnica polega na tym, że ja - w przeciwieństwie do Mamuszki - ciągle żyję i łatwo sprawdzić, co miałem na mysli mówiąc to czy tamto.
danziger napisał/a:
Wstawka o warszawiakach odnosiła się do Twojego stwierdzenia o przybyszach z Warszawy, nie do Mamuszki.
To nie było moje stwierdzenie, tylko Mamuszki, ktry uznawał ich za prawowitych właścicieli tych terenów.
danziger napisał/a:
A zresztą nawet gdyby to była przytłaczająca większość, to ewidentnie nie było wśród nich Mamuszki (powołując się na przytoczony przez Ciebie opis załatwienia jego miwszkania).
Toteż ja niczego takiego akurat jemu nie przypisywałem. Niemniej na podstawie jego własnych słów wnioskuję, ze nie widział on w takim postępowaniu niczego niestosownego. I właściwie cieszę się, ze on tu objął posadę nauczyciela a nie jakiegoś urzędnika do spraw wysiedleń...
Matko, jakie to szczęście, że ja mieszkałem w mieszkaniu które od nowości (w latach 20.) było nasze, a teraz mieszkam w zupełnie nowym domu Bo by mnie wyrzuty zjadły...
A ja mieszkałam w pięknym domu, ale nam go zabrali harcerze na swoją komendę Hufca Ale to nie było w Gdańsku ani po wojnie, tylko w latach 80-tych...
Teraz za to odkąd pamietam mieszkam w bloku i przynajmniej takie problemy odpadają
Za to dowiedziałam się wczoraj ciekawych rzeczy o spalonym domu na Małachowskiego (od lokalnego pijaka, więc wiadomo jak z wiarygodnością ). Pan twierdzi, że na krótko przed pożarem pojawiło się trzech Niemców, obfotografowało budynek i pojechało. A niedawno pojawili się z powrotem i teraz ten spalony dom remontują i podają się za prawowitych właścicieli...
Wieczorem może wrzucę zdjęcia.
"Panie, oni w podstępny sposób podpalaja, a później przejmują te domy, w radyju Panie, słyszałem. Bo Panie, to wehrwolfy jakieś, oni wszystko chcą przejąć, masoni jacyś albo i Żydzi Panie, sąsiad opowiadał, że widział jak na krzyż pluli."
A jak postawisz następne wino, to miejscowy pijaczek opowie Ci, gdzie jest schowana bursztynowa komnata.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum