Nie brakuje wam w końcówce filmu "Wolne Miasto" epizodu z uciekającymi pocztowcami? Wciąż mnie to dziwi, że pominięto ten wątek. Właściwie to nawet nie wiem co się potem działo z tymi, którym udało się przeżyć (oprócz jednego, który przesiedział na wsi).
O ile pamiętam, losy tych którym udało się uciec, były jeszcze pod koniec lat 60. (czyli wtedy kiedy powstawał ten film) przedmiotem kontrowersji - bodajże dopiero około 1969 r. zostali oni oficjalnie zweryfikowani jako obrońcy Poczty Polskiej (przez ZBoWiD a następnie różne urzędy). Coś jest na ten temat w książce Fr. Bogackiego, postaram się sprawdzić.
Nie brakuje wam w końcówce filmu "Wolne Miasto" epizodu z uciekającymi pocztowcami? Wciąż mnie to dziwi, że pominięto ten wątek. Właściwie to nawet nie wiem co się potem działo z tymi, którym udało się przeżyć (oprócz jednego, który przesiedział na wsi).
W Filmie tym nie wiadomo dla czego zmienione zostały nazwiska Pocztowców.
Elwirka dziewczynka podajże 10- letnia zmarła w wyniku obrażeń, była wychowanicą dozorcy i jego żony. Moje pytanie do Was czy wiecie może jak ona się znalazła na Poczcie, czy była krewna dozorcy ,porostu chodzi mi o jakies info na temat tej dziewczynki.
Wikipedia podaje: "Najmłodszą ofiarą ataku na pocztę była 10-letnia Erwina Barzychowska, wychowanica dozorcy Jana Pipki i jego żony Małgorzaty. Silnie poparzona miotaczem płomieni (przy próbie opuszczenia gmachu poczty) zmarła w szpitalu po 7 tygodniach strasznych męczarni."
Dieter Schenk w swojej książce "Poczta Polska w Gdańsku. Dzieje pewnego niemieckiego zabójstwa sądowego" pisze, że miała 11 lat. Może jest o niej coś więcej, musiałabym dokładniej przejrzeć książkę.
Ona po prostu tam mieszkała z przybranymi rodzicami.
"Gdańsk 1939" pod red. Brunona Zwarry:
Wychowanka Pipków Erwina Barzichowska, urodzona 10 października 1929 r., uczęszczała wtedy do szkoły Macierzy Szkolnej w Domu Polskim przy Wallgasse. Zmarła na skutek odniesionych poparzeń w Szpitalu Miejskim w Gdańsku 20 października 1939 r. o godz. 2.45. Zwarra podaje nazwisko w wersji Barzichowska a nie jak w większości innych publikacji "poprawione" na Barzychowska; wydaje mi się, że tak naprawdę nazywała się Barcichowska, tylko na użytek administracji niemieckiej pisano to nazwisko przez "z" zamiast "c". No i wynika, że Schenk jest w błędzie określając jej wiek na 11 lat.
i jeszcze cytat z książki Fr. Bogackiego "Poczta Polska w Gdańsku" który w zasadzie wyjaśnia nieobecność wątku "ucieczkowego" w filmie Różewicza:
Przez długie lata nie można było stwierdzić z całą pewnością, czy poza Małgorzatą Pipkową zdołał się uratować, któryś z obrońców Poczty. Ostatecznie specjalna komisja społeczno-administracyjna, wyłoniona. w Ministerstwie Łączności, zapoznała się ze szczegółowymi relacjami zainteresowanych osób, zbadała szereg dokumentów, wysłuchała świadków i przeprowadziła wizję lokalną.
Dnia 10 maja 1967 roku komisja wydała orzeczenie stwierdzające, że członkami załogi Poczty Polskiej w Gdańsku podczas jej obrony w dniu 1 września 1939 roku byli: Władysław Milewczyk, Andrzej Górski, Franciszek Mielewczyk i Augustyn Młyński, którym w chwili kapitulacji Poczty udało się uciec.
"Władysław Milewczyk, Andrzej Górski, Franciszek Mielewczyk i Augustyn Młyński, którym w chwili kapitulacji Poczty udało się uciec. [/i]
Ciekawe co ci trzej pierwsi porabiali dalej w czasie wojny? O Młyńskim wiadomo z relacji u Zwarry. Zdaje się w tej książce pojawił się motyw jeszcze innego obrońcy, który wywinął się na Biskupiej Górce mieszając się w tłum tych pocztowców, którzy nie walcząc zostali aresztowani w domach. No i gwoli ścisłości z tamtą czwórką uciekło jeszcze dwóch innych pocztowców,ale zostali ujęci.
Wikipedia podaje: "Najmłodszą ofiarą ataku na pocztę była 10-letnia Erwina Barzychowska, wychowanica dozorcy Jana Pipki i jego żony Małgorzaty. Silnie poparzona miotaczem płomieni (przy próbie opuszczenia gmachu poczty) zmarła w szpitalu po 7 tygodniach strasznych męczarni."
Dieter Schenk w swojej książce "Poczta Polska w Gdańsku. Dzieje pewnego niemieckiego zabójstwa sądowego" pisze, że miała 11 lat. Może jest o niej coś więcej, musiałabym dokładniej przejrzeć książkę.
Ona po prostu tam mieszkała z przybranymi rodzicami.
O tych, ktorym rzekomo udalo sie uciec, byly rozne opinie - moj s.p. ojciec chrzestny przepracowal na poczcie ok. 10 lat i dobrze znal jej pracownikow. Sam uszedl z zyciem tylko dlatego, ze wg grafiku, do pracy wyszedl 1.09.39 na zmiane zaczynajaca sie o 7°° rano. Z jego wspomnien wynika, ze o tej porze caly teren wokol poczty byl juz tak obstawiony przez zolnierzy Wehrmachtu, ze nawet "mysz by sie nie przeslizgnela". Poza tym wysoki mur otaczajacy poczte byl wg niego nie do sforsowania przez srednio wysportowanego czlowieka. Wowczas jemu nie pozostalo nic innego jak zawrocic do domu i przez pewien okres czasu sie ukrywac. Pozniej siedzial m.in. w Stutthof a po wojnie bral udzial w spotkaniach bylych pocztowcow. Jego opinia na temat rzekomych uciekinierow z budynku poczty podyktowana byla znajomoscia cech charakteriologicznych tych osob i brzmiala - ich w ogole nie bylo w nocy z 31.08./1.09.39 w gmachu poczty gdyz bali sie i... nie przyszli do pracy !
A to: " 2 września ujęto rannego A. Flisykowskiego, który ukrył się w jednym z mieszkań przy Rahm 9. Tego samego dnia ujeto F. Mionskowskiego niedaleko fabryki margaryny "Amada" w Letniewie. chyba ma potwierdzenie w źródłach niemiekich (chyba musi coś o tym pisać u Schenka)?
Hamburger napisał/a:
a po wojnie bral udzial w spotkaniach bylych pocztowcow. Jego opinia na temat rzekomych uciekinierow z budynku poczty podyktowana byla znajomoscia cech charakteriologicznych tych osob i brzmiala - ich w ogole nie bylo w nocy z 31.08./1.09.39 w gmachu poczty gdyz bali sie i... nie przyszli do pracy !
Czy to znaczy, że byli pocztowcy stosowali wobec tej czwórki ocalonych jakąś formę ostracyzmu?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum