Corzano, Knovak, czy pojechaliście dziś do pracy rowerem?
Lepiej
Właśnie wróciłem z ponad tygodniowych rowerów wzduż Odry i Nysy Łużyckiej. Pierwsze kilka dni to była końcówka tych rekordowych upałów (pola i lasy tam wypalone słońcem), zaś ostatnie dwa dni sztormowaliśmy w ulewach na trasie od granicy w ok. Przewozu do Jeleniej Góry. Woda zaczynała sie lać z nieba w momencie gdy wsiadaliśmy na siodełka, deszcz robił złośliwie przerwy tylko gdy mielismy postój w przydrożnej karczmie lub na zwiedzaniu (m.in. zamki Kliczków i Czocha - polecam), nie było najłatwiej, ale daliśmy radę!
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Oj, ja nie wątpię, że ekstremalne sporty na wakacje to wspaniała sprawa - ja tylko pytałam, czy w taką ulewę i wichurę nadal decydowalibyście się pojechac rowerem DO PRACY, gdzie potem trzeba zasiąść za biurkiem i pokazywać się ludziom.
To nie był żaden "ekstremalny sport" tylko normalne wakacje dla grupy ludzi w wieku 38-55 lat (6 os., 2 kobiety, 4 facetów), wyciągnietych "zza biurka", niemal wszyscy bez większego przygotowania fizycznego. Robiliśmy dziennie po 60-80 km, po drodze zwiedzając (a jest tam co zwiedzać, zwłaszcza na Łużycach...), odpoczywając, smakując regionalną kuchnię itd.
A odpowiadając na pytanie - tak, można w taką pogodę pojechać do pracy, zasiąść za biurkiem i pokazywać się ludziom. Trzeba tylko odpowiednio wcześniej wyjechać z domu, by mieć jakiś kwadrans na doprowadzenie sie do porządku, wysuszenie i przebranie, no i trzeba mieć co w co się przebrać. Ja jeżdżę w odzieży "rowerowej", w deszcz - także w "p-deszczykach", zaś normalne ciuchy w wodoszczelnej torbie na bagażniku. Trasę mam dość długą, Brzeźno-Chwaszczyno, w zależności od pogody i nastroju przez Oliwę i Owczarnię lub Sopot i Osowę. Jazda zajmuje mi poniżej godziny (komunikacją miejską o kwadrans dłużej!). Czyli da się, trzeba tylko chcieć...
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Ok, już nie międlę.
Jak wam się nie podoba to wytnijcie.
Chodziło mi tylko o porównanie, jak ma się przedstawiana przez rowerzystów teoria do praktyki - konkretnego dnia i konkretnych warunków atmosferycznych.
Kilka moich uwag do wątku ;)
1. Te kaski są rowerowe, a nie motocyklowe (wiem, bo mam taki) ;)
2. Silny i porywisty wiatr jest czynnikiem BARDZO utrudniającym jazdę na rowerze, a skoki (tzw. Dirt Jumping) praktycznie uniemożliwiający ;)
Osobiście uważam, że należałoby korzystać ze wszystkiego w sposób optymalny do potrzeb, czasu i innych ważnych kryteriów.
Mam samochód, dwa rowery (do niedawna trzy) i korzystam z nich zaspakajając swoje potrzeby transportowe w zależności od sytuacji.
Wiadomo, że nie przywiozę zakupów rowerem, bo wiele nie zabiorę, wiadomo, że mojego 6 tygodniowego Synka też jeszcze przez jakiś czas NA BICYKLU nie powiozę itd. itp..
Jednak kiedy rozpoczęto remont dróg w Śródmieściu (niestety tylko remont, a nie modernizację rozwiązań komunikacyjnych), to do pracy z Dolnego Miasta na Targ Drzewny dostaję się głównie rowerem lub pieszo. Notabene, przed otwarciem największego ronda Środkowej Europy też poruszałem się często w ten sposób.
Zatkanie arterii samochodowych w Trójmieście skutecznie zniechęciło mnie do poruszania samochodem, robię to tylko wyłącznie, kiedy naprawdę muszę i nie mam innej możliwości ;/
Wydaje mi się, że należało bym mieć możliwość wyboru środka transportu, niech każdy jeździ tym co lubi i co ma, niestety potrzebna jest do tego infrastruktura...
Nie ma co się obrażać, tylko popierać tworzenie infrastruktury w każdej postaci, nigdy nie wiadomo komu i kiedy się przyda ;) Grunt, aby tworzyć ją roztropnie i nie marnować środków.
A najlepsze są kombinowane przewozy! Zdarzyło mi się już kilka razy pojechać do rodziców do Malborka by SMK, ale z rowerem na pokładzie (latem SKM wozi rowery gratis). REWELACJA!
Ok, już nie międlę.
...
Chodziło mi tylko o porównanie, jak ma się przedstawiana przez rowerzystów teoria do praktyki - konkretnego dnia i konkretnych warunków atmosferycznych.
Wierz mi, to naprawdę tylko kwestia mozliwości i "chcenia". Gdy mogłem, jeździłem rowerem do pracy codziennie, do pierwszych śniegów i od roztopów (w śniegu nie jeżdżę). Teraz niestety mam nieco gorzej, latorośl podrosła i w czas szkolny parę dni w tygodniu muszę użyć skodzinki (szkoła w Oliwie). Ale gdy przychodzi czerwiec - do 1. września przestaję myśleć o autku i komunikacji, tylko rower. A jaka oszczędność na biletach i etylinie! No i last but not least - to dobrze mi robi na zimowe zapasy organizmu... Samo zdrowie!
_________________ "A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum