Nie chciałabym na przykład mieszkać w żadnym szwajcarskim osiedlu, gdzie kolegium sąsiadów decyduje, jakie rośliny mogę posadzić w ogródku, a jakich nie.
Taki model reprezentuje konserwator. Szkoda tylko, że się godzi na paskudną plastikową stolarkę okienną w zabytkowych obiektach.
Cytat:
O prawach rządzących danym obszarem powinna decydować zamieszkująca go społeczność, zatem w wypadku Gdańska oczywiście gdańszczanie - ale niekoniecznie urzędnicy miasta Gdańska, tylko wszyscy gdańszczanie - i tu nasuwa się kwestia małego udziału samorządu w administracji w Polsce, oraz małego zaangażowania lokalnych społeczności w administrację.
Znowu sama sobie zaprzeczasz
Inne muzea też wywieszają banery i reklamy i jakoś na nie nie ma nagonki.
Z reklamami to niestety czasem jest tak, że cel uświęca środki. Niestety do naszego województwa docierają tylko "ochłapy" z Ministerstwa Kultury. Gdyby trójmiejskie muzea otrzymywały takie wsparcie, jak te warszawskie, to może nie trzebaby było nic wieszać. Wzorcami zachodnimi nie ma co się zachwycać, bo mamy piękniejsze zabytki, tylko nieco ukryte i słabo promowane.
Znów widzę kolejne sprzeczności. Nie widzisz przyczyn i skutków.
Cytat:
Wracając do miast zachodnich, oczywiście istnieją regulacje dotyczące reklamy i w ogóle wyglądu budynków zabytkowych czy w strefach mieszkalnych, i uważam je za słuszne inicjatywy, jeżeli są utrzymane we względnej równowadze. Przez równowagę rozumiem brak dyktatu i pewną elastyczność tych regulacji umożliwiającą indywidualizację.
Ale każda nawet najmniej ingerująca regulacja może być okrzyknięta jako dyktat. Kwestia punktu widzenia. Bo zaraz ktoś powie, że zakaz ruchu na czerwonym swietle to też dyktat a nie regulacja
Po prostu jest prawo dobre albo złe.
Cytat:
Zresztą odnoszę wrażenie, że Słowianie jako grupa etniczna przejawiają większą niż na zachodzie niechęć wobec regulacji
Właśnie dlatego u nas wygląta tak jak wygląda...
Cytat:
O prawach rządzących danym obszarem powinna decydować zamieszkująca go społeczność, zatem w wypadku Gdańska oczywiście gdańszczanie - ale niekoniecznie urzędnicy miasta Gdańska, tylko wszyscy gdańszczanie - i tu nasuwa się kwestia małego udziału samorządu w administracji w Polsce, oraz małego zaangażowania lokalnych społeczności w administrację.
Kolejna sprzeczność.
Urzędnicy podlegają samorządowi z wyborów. I od tego są. Chyba, że będziemy robić wzorem wymienionej tu Szwajcarii referendum na każdy temat, również samolocików w centrum. W Sopocie to właśnie samorząd stworzył Miejskiego Plastyka który postanowił uregulować (dyktować) jak mają wyglądać ogródki i parasole na "Monciaku".
Co za samorządowy dyktator ograniczajacy wolność wyrażania na parasolach. Skandal
Zauważ, że sobie w wielu miejscach zaprzeczasz.
Za bardzo wierzysz w zbawczą rolę wolności i wolnego rynku, a tak na prawdę panuje u nas "wolna amerykanka". Bez zasad. A to jest mała różnica.
Samolocik, Brama Wyżynna reklamy na Dworze Artusa zabierają mi moją wolność.
Zabierają prawo do podziwiania sztuki architektury. Pod każdą postacią.
To jak lizanie loda przez folię.
_________________ Ponury Zwracacz Uwagi na Wykraczających Poza Ramy
Dyskusji Muzeum Historycznego Miasta Gdańska i konserwatora zabytków na łamach prasy cd.
Poniżej tekst z dziejszego Echa Miasta
Cytat:
Zabytkowy striptiz
Dyrekcja gdańskiego muzeum twierdzi, że konserwator się czepia. W odpowiedzi słyszy: „Nie będzie wyjątków”. Problem dotyczy nie tylko reklam na Dworze Artusa, ale właśnie ten przykład wywołał prawdziwą burzę
Zgadzam się z tym, że na Starym Mieście w Gdańsku wisi wiele reklam i jest to poważny problem – mówi Jacek Liedtke ze SKOK Stefczyka. – Jednak wymienianie nas jako rażącego przykładu naruszeń obowiązujących przepisów jest nie na miejscu. Czym innym jest przecież powieszenie stylizowanej informacji o nowej atrakcji w muzeum, a czym innym np. reklama piwa.
Zacznijmy od tego, że zdaniem Jacka Liedtkego, bannery zawieszone na Dworze Artusa…
To nie reklama
– Chyba że Okrętu Przymierza – tłumaczy. – Nie promujemy tam przecież pożyczek ani lokat. Partycypowaliśmy w kosztach odbudowy repliki Okrętu Przymierza i zostaliśmy wymienieni jako mecenas kultury. Gdybyśmy przysłonili Dwór Artusa reklamą „Pożyczki od serca”, to przyznaję – sam czułbym ogromny niesmak. Dlatego całość jest stylizowana i nie ma formy reklamy, ale informacji o nowej atrakcji. Wszystko konsultowane było z dyrekcją Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.
Jak zapewnia Jacek Liedtke, MHMG nie tylko pozwoliło SKOK wywiesić bannery w oknach Dworu Artusa, a nawet samo zaproponowało takie rozwiązanie. Dlaczego dyrekcja nie poprosiła o zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków? Zdaniem jego rzecznika – doskonale wiedziała, że właśnie tak należy postąpić.
Trochę śmieszne
Adam Koperkiewicz, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, przyznaje, że bannery wywiesił z pełną świadomością.
– Moim zadaniem jest ściągnięcie jak największej liczby turystów i jeśli konserwatorowi się to nie podoba, to już jego problem – stwierdza dyrektor MHMG. – To nie są żadne bannery reklamowe. Tutaj nie chodzi o zarabianie pieniędzy, tylko o pokazanie tego, co można u nas zobaczyć. Źle zrobiłem?
Szef muzeum podkreśla, że działalność wystawiennicza po prostu wymaga wywieszania informacji o nowych atrakcjach.
– Jeśli o takie rzeczy mam pytać konserwatora, to wydaje mi się to trochę śmieszne – dodaje Adam Koperkiewicz. – Ludzie dokładnie planują sobie czas i dziesięć razy zastanawiają się, czy wejść do muzeum. Jak ich do tego zachęcić? Mam zrobić striptiz przed ratuszem?
Bez wyjątków
– Takie tłumaczenia średnio nas interesują – przyznaje Marcin Tymiński, rzecznik wojewódzkiego konserwatora. – Każdy wielki banner, który zasłania zabytek, wymaga uzgodnienia. Wiem, że muzeum zdobywa w ten sposób pieniądze, ale nasze stanowisko będzie zawsze takie samo. Nie może być wyjątków, jeśli chodzi o łamanie prawa.
Naszym zdaniem sprawa wymaga wyjaśnienia. Dlatego przygotowujemy debatę dotyczącą wywieszania reklam na Głównym Mieście w Gdańsku. Nasi rozmówcy już zapowiedzieli swoją obecność.
Mariusz Kurzyk
mariusz.kurzyk@echomiasta.pl
Zacznijmy od tego, że zdaniem Jacka Liedtkego, bannery zawieszone na Dworze Artusa…
To nie reklama
– Chyba że Okrętu Przymierza – tłumaczy.
Ten pan nie zna chyba podstawowego pojęcia reklamy wizerunkowej
A raczej udaje, że nie wie o co chodzi.
Myślę, że striptiz Koperkiewicza jest tak samo marny jak jego psusie zabytków foliowymi banerami. I nie ważne co na nich jest.
A SKOK gdyby był takim prawdziwym filantropem, to by się nie chełpił jak pomaga i nie domagał tego podkreślania. (Jesli już, to mozna to zrobić na plakatach, zaproszeniach biletach itp.)
W przeciwnym wypadku nie jest to bezinteresowane.
_________________ Ponury Zwracacz Uwagi na Wykraczających Poza Ramy
Wysłany: Sro Sie 08, 2007 12:14 pm Śniadanie u Uphagena
villaoliva napisał/a:
(...) to mozna to zrobić na plakatach, zaproszeniach biletach itp.)
Mam nadzieję, że tak właśnie to będzie wyglądało w przypadku "Śniadań u Uphagena" - nowego projektu Działu Edukacji i Kontaktów z Publicznością oraz Clubu 80`s . Jeśli na Domu Uphagena nie zawiśnie wielka szmata z informacją na ten temat, to świetny projekt, który reklamuje i Muzeum i sponsora.
Cytat:
Stół nakryty białym obrusem, srebrna zastawa, stylowe świece i kwiaty w wazonach- tak już 2- go września będzie wygladało przedproże Domu Uphagena. Śniadanie u Uphagena ma promować nie tylko Dom Uphagena, ale i wystawę „…łyżek srebrnych dwa tuziny”. Srebra domowe w Gdańsku 1700-1816. Od 10 sierpnia każdy z odwiedzających kasy Muzeum otrzyma informację o akcji w postaci ulotki. Dla chętnych do udziału w zabawie przygotowaliśmy specjalną ankietę. Wystarczy odpowiedzieć na jedno proste pytanie i już można zjeść niedzielne Śniadanie na przedprożu sławnej kamienicy Uphagena.
Co tydzień, począwszy od 2-go września 2007 roku jeden z naszych klientów wraz z osobą towarzyszącą zostanie zaproszony na poranną ucztę w dawnym stylu, sponsorowaną przez gdański Club 80`s.
źródło: informacja prasowa Muzeum Historycznego Miasta Gdańska
Najsmutniejsze, że te plastikowe szmaty nie dość, że szpecą budynek, to często nie spełniają swojej promocyjnej roli, bo tyle na nich informacji, a literki za małe, że trudno cokolwiek przeczytać.
Poniżej przykład z mojego podwórka - niezabytkowy budynek użyteczności publicznej. Zdjęcia zrobione z drugiej strony ulicy, celowo bez zoomu.
Banery na długości całego balkonu. A możeby tak przedłużyć balkon w lewo? Albo zrobić na pozostałych piętrach? Więcej miejsca na "promocję" by było.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum